poniedziałek, 14 września 2009

Wielki Kanion

Mam doskanala okazje pisac bloga, siedzac w poniedzialek o 23 w pubie pod blokiem. Nikogo pewie nie zdziwi ale od paru dni niemoge znalezc kluczy. Radzilem sobie bez nich ale w zeszly weekend odstawilismy Zuzie do babci na pare dni i mamy wolne, wiec Natalia poszla na miasto gdy ja siedzielm w drugiej pracy w Sleep Lab. Nawet udalo mi sie wczesniej urwac z pracy, a tu klops nie moge sie do domu dostac dopuki stara nie wroci.
Tak sobie teraz wspominam przy piwku ile to razy nie moglem sie dostac do mieszkania. Ostani raz spedzilem noc w samochodzie i troche skostanialem bo temperatura w nocy spadla do 6 stopni. Dzieki bogu mamy kombi i Natalia zostawila reczniki po masazu i mialem sie czym przykryc. Cofajac sie o pare lat, dwa razy musialem wzywac majstra zeby sie wlamal do mieszkania i dwa razy na rowerze dymalem do agenta i dzieki bogu mial zapasowe klucze. No
i wracajac jeszcze do rodzicow domu, raz udalo mi sie wcisnac przez otwary lufcik w garazu. Wtedy bylem anorketyczny i wazylem 61kg.
Ale takie nostalgiczne mysli nie byly celem tego wpisu, chcialem skonczyc poprzedni wpis i wrzucic fotki z Wielkiego Kanionu Kolorado. Wiec po czterech dniach w Chicago polecialem do Phoenix i ledwo co zdazylem na samolot bo akurat remontowali tory kolejowe i musialem sie pare razy przesiadac. Potem autobusem do Flagstaff i dalej do Kanionu. Tam spedzilem dwie noce i jeden pelny dzien w ktory lazilem od wschodu do zachodu i trzasnalem 30km. Potem autobusem do Flagstaff i dalej do Las Vegas.
Tak jak Wielki Kanion byl wspaniala demonstracja potegi natury tak jazda Greyhoundem z Flagstaf to Las Vegas byla wspanial demonstracja przekroju demograficznego USA. Na samym poczatku, juz przed przystankiem, czarny raper ze sluchawkami na uszach zaczepil mnie bardzo glebokim pytaniem: 'Jak bym mial wybor to czy bym wolal byc, zombi, vamiprem czy wilkolakiem?' Na szczescie odpowiedz mialem gotowa bo pare dni wczeniej mielismy podoba dyskusje z kolega w pracy.
Odpowiadam wiec 'wilkolakiem'. A on sie zaczyna drzec, 'Wlasnie! I jak ktos cie zaczepi to powiesz, Jestem kurwa wilkolakiem whaaaa ... jestem matherfuking wilkolakiem whaaa ...'. Juz w autobusie siedzialem w towarzystwie smierdzacego meksykanina ze zlotymi zebami. Za mna jechal swir ktory przez cala droge albo plakal albo sie histerycznie smial, a jak jego sasiadka, indianka ,spytala sie o co chodzi, to okazalo sie ze facet uciekl ze szpitala psychiatrycznego. Raper siadl przede mna i cwiczyl rymy i jeszcze jedna z ciekawszych psazerow byla gruba amerykanka (szacuje na ponad 150kg), ktora wszystkim chwalila sie ze swoich dzwonkow w komurce, a oglonym hitem byl kaczor Donald. Wiec jazda do Las Vegas byla pelna wrazen a za oknem autobusu piekne skaliste i pustunne krajobrazy Arizony i Nevady az do blasku neonow w Las Vegas. Tamdzie spedzilem jedna noc luksusie i przepychu za jedyne $40 i nastepnie maly szoping i samolot lot do domu.
Pierwszy widok na kanion

Z powodu pozarow w Californi wszystko jest troche przydymione.
Pierwszy zachod nad kanionem

Widoki z South Kaibab trail
Kanionowi mieszkancy
Drugi zachod z Rim Trail

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Z tymi ludzmi w autobusie, znaczy Amerykanami, to wiadoma sprawa, po prostu Amerykanie i kazdy wie, ze trzeba odpowiedziec "Wamiperem" jak pytaja, ale o co chodzi z kluczami do twojego domu?
Alina T.

Anonimowy pisze...

...A zdjecia FAJNE!!!!,..tylko jakis facet ci na jednym w kadr wszedl :)

ANKA TOMEK i FRANIO pisze...

suuuuper fotki :) A taki wesoły autobus to nic nadzwyczajnego w Stanach.W ramach obserwacji antropologicznych polecam metro w NY ;)A z kluczami to pojechałeś, ale widze że to nie pierwszyzna :))))))
Buziaki

Anonimowy pisze...

Świetne zdjęcia (jak zawsze, czyli trzymasz poziom. Wrzucisz więcej na picsa album? Bo już nic tam nowego od prawie roku.
A co do kluczy - to jak wpadniecie do Newcastle to ciocia Bożena sprawi Ci rzemyczek (lub wstążeczkę-według upodobania)na szyję i już klucza nie zgubisz:)
Bożena

Natalia, Michal & Zuzia pisze...

Zapomnialem kluczy pare razy alo po raz pierwszy zgubilem tak na amen. Chyba Zuzia gdzies musiala mi posiac.

No jakis facet szwedal sie po gorach i wlaz mi w kadr, ale za to jaki przystojniaka.

Postaram sie wrzocic na web albums pare albumow ale czasu brakuje. Blog, nasza-klasa, picasa, facebook kiedy to wszystko uzupelniac?