Jak wstalismy rano to za oknem rozgrywala sie scena z apokalipsy albo jak swiat 'pomiedzy' z ksiazki "Popiół i kurz" Jaroslawa Grzedowicza. Czerwone niebo, pyl i huragan. Nawet Zuzia nie patrzyla sie na bajke w telewizji tylko spogladala przez okno z rozdziawionym pyszczkiem. Okazalo sie ze calun kurzu pokryl czesci Nowej Poludniowej Walii.W drodze to pracy drogi byly pokryte czerwonym pylem i podczas krotkiego spaceru z samochodu do pracy mielismy okazje go posmakowac. Wlasnie przypomnialo mi sie ze okno w sypialni zostalo otwarte, no nic pewnie Ajax i tak zrobi fortune przez nastepne pare dni.
Ponizej pare fotek z drogi do pracy.
Ponizej pare fotek z drogi do pracy.
2 komentarze:
kurde, ja wygladam, jak jakas zmora. to chyba efekt tej apokalipsy, hmm mam nadzieje...:)
taaaa...albo melanżu mamuśka ;)
tak serio nieziemsko to wygląda,a le zapylenia nie zazdroszczę.
Prześlij komentarz