sobota, 20 grudnia 2008

wtorek, 9 grudnia 2008

Impra za impra, impra impre pogania....

Egzaminy skonczone, doktorat w lapie, nadejszla pora na impry... Zebralo sie tych impr, oj zebralo...

Pierwsza, urodziny Szczesnego. Szalone lata 20ste. Panie w kabaretkach, z czerwona szmina na ustach, otulone piorkami, panowie w kapeluszach z cygarem w zebach....Impra bardzo udana, choc duzo ludzi nie dotarlo z roznych wzgledow.










Kolejna, bardzo powazna impreza, raczej uroczystosc: wreczenie doktoratu Panu Doktorowi. Znow Szczesny sie przebieral. Tym razem za Muszkietera:) hmmm, impra mniej ciekawa, i niestety malo zakrapiana:( Zuzia nie dotrwala do konca, a szkoda bo Tatus odbieral dyplom jako jeden z ostatnich. Coz, nie dziwie sie dziewczynie, bo po 1otym Samsungu Lee, ktory odbieral dyplom, sama zaczelam ziewac. Ale dotrwalam, i klaskalam, i lezka sie zakrecila...:)









Jedziemy dalej. Moj bal graduacyjny. Choc do skonczenia uniwerku, zostal mi jeszcze jeden semestr, poszlam na bal. Oczywiscie z panem Doktorem:) Ze 150ciu osob na balu, znalam 10 a to w wyniku mojej integracji ze studentami z roku. Jakos tak nie wciagnelam sie w zycie studenckie. No raczej trudno imprezowac do 5 rano w 7 miesiacu ciazy:) Ale nic to, bylo sympatycznie. Poruszalam stare gnaty na parkiecie, a pan Doktor mial zadanie wypic za $100 (bo tyle kosztowala wejsciowka). Chyba mu sie udalo...:)






Nastepny weekend, kolejne dwie wazne imprezy. W sobote slub mojego kuzyna L. z Newcastle. Weselicho pierwsza klasa, byla Panna Mloda i byl Pan Mlody, zarelko, wodeczka i tance do bialego rana...:) Pod koniec imprezy, chlopaki poczuli sie silni, cos ala Rambo!!!








A w niedziele urodziny Zuzi. Byl tort, byla swiczka, ktora zdmuchnela mama, byl szampan i goscie, bylo bardzo fajnie. Ale, ale... jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki nasza roczna pociecha z grzeczniutkiej dziewczynki zamienila sie w malego rozrabiake. Nie chce spac, nie chce jesc, nie chce jezdzic w wozku, chce chodzic sama, wrzaskiem wymusza na nas, jak cos chce. Skad takie dziecko wie, ze to juz minal roczek i ze jest dorosla???:) Czy wszystkie dzieci tak? Powiedzcie, ze tak.....








Pozniej troche zwolnilismy z imprezami. Mowie Wam, watrobka nie wytrzymuje...

A w ostatnia niedziele bylismy na chrzcinach Zuzi narzeczonego, malego O. Zuzik przespal cala msze i dzieki Bogu, bo bym musiala latac za nia, jak kura za jajem. Ale, obudzila sie na ceremonie chrztu i....nie widzialam, jak ochrzcili malego O.:(
Po kosciele pojechalismy na przyjecie do O. Zuzia byla wszedzie i jadla wszytsko, co bylo w zasiegu jej raczek. Koledze wsadzila lape w ciasto, i zapaplala dywan arbuzem.








Tak sie nie moglam doczekac, gdy moje dziecko bedzie chodzic, teraz mysle: "prosze usiadz na chwile!!!!"
Zuzi chodzenie ma swoje zalety. Przede wszystkim, czlowiek zaczyna oszczedzac kaske. Zrezygnowalam: z zakupow typu "ogladanko, ale zawsze cos sie kupi", kawusi w kawiarence z panem Doktorem i nie tylko:), sushi w "sushi train", (babka G. wie o czym mowie), czy jakiego kolwiek wyjscia na miacho, gdzie na Zuzie czyhaja niebezpieczenstwa.
Zostal nam plac zabaw, gdzie niestety nie ma sklepow ze szmatami:(
No i w koncu czlowiek jest zmuszony do jakiegos ruchu fizycznego. No bo trzeba ratowac dziecko, (albo wlasne konto), ktore leci w kierunku najdrozszego sklepu ze szklem...

Ale wysylam pana doktora i Zuzie na weekend pod namiot, wiec jakis szoping....?:)

Rozkladanie na substancje proste i asymilacja pokarmu...

Zuzia zaczyna poznawac nowe pokarmy. Ostatnio nie chce jesc swojego jedzonka, tylko wyciaga lapki po nasze. A skoro "dzidzia" ma juz roczek, to czemu jej nie dac....? Chyba tylko ze wzgledu na brudny dywan po skonczonym posilku. Ale dywan nie nasz, wiec niech sie dziecko cieszy:)
Sami zobaczcie, jak nasza pociecha radzi sobie z prostym spagetti:)






wtorek, 18 listopada 2008

Nowosci?

Oj duzo sie dzialo w ciagu ostatnich dni, tygodni...
Otoz nasza mala Zuzia, ktora juz za 12 dni bedzie miec ROCZEK!!! (matko jak to szybko minelo) juz chodzi! Sama, sama! Narazie ten chod przypomina wystraszonego kurczaczka, po niezlej imprezce, ale z dnia na dzien jest coraz lepiej:)
Mialam egzaminy... Troche one stresujace, ale w poniedzialek napisalam ostatni i sie wakacjuje az do marca przyszlego roku!!! Potem wracam na jeszcze jeden semestr i jesli wszytsko dobrze pojdzie-KONIEC! Oh, zebym wytrwala!
Poza tym, ostatnio "troche" zaszalelismy- kupilismy mieszkanie! Nareszcie bedziemy mieszkac w NASZYM (narazie bardziej banku niz nasze, ale...:)!!! Nareszcie bedziemy mogli je pomalowac jak chcemy, przybic gwozdzia gdzie chcemy, wymienic zgnile zatechle szafki w kiblu, zerwac zdechly, smierdzacy dywan i walnac piekna podloge, uszczelnic okna, zeby nam grzywy w nocy nie fruwaly, a do tego nasrac na srodku i przyklepac, jak chcemy i nikt, ale to nikt nam tego nie zabroni!!!! A i najwazniejsze, nareszcie Kiszka bedzie mieszkac legalnie.
Mieszkanko ma ok 80m2, dwa pokoje, salon z kuchnia i garaz, no i kibel tez ma:)

Przeprowadzka
20 stycznia. Jakies pomysly na kolory, bo chemy sie pozbyc tej cytryny? Oto foty:

niedziela, 9 listopada 2008

Stary Pedal

Nie chwalilem sie bo nie bylo czym, ale w pazdzierniku stuknelo mi na liczniku 30 lat. Moja kochana zona razem z rodzicami, rodzenstwem i Lukaszem P. zakupili dla mnie prezent. Po moich urodzinach musialem w meczarniach czekac jeszcze dwa tygdnie aby dowiedziec co to za cudo. No i w zeszly weekend pojechalismy do kolegi sklepu odebrac nowy, sliczniutki, blyszczacy rowerek; normalnie czulem sie jak na pierwszej komunii. W niedziele od razu pojechalismy z Lukaszem w trasne i walnelsimy 22km. I dzisiaj w niedziele w Sydney o 5:30 rano wydeptalem 19km.

Ale moje osiagniecia to nic w porownaniu do Zuzi ...

poniedziałek, 20 października 2008

Odrabiamy zaleglosci

Oj zaniedbalismy naszego bloga, ponad miesiac nieobecnosci. Dzisiaj ma przyjsc hudraulik wiec rzekomo pracuje w domu :) . Aby poprawic sytuacje podaje fotoreportaz z ostatnich wydarzen.

- Zuzia byla przez tydzien u babki E. i jak pojechalismy ja odebrac to zaliczylismy urodziny cioci K. gdzie Zuzia zapoznala sie z malym mopsikiem Maxem i odwiedzilismy Chrzestnego. A pozatym Zuzia juz dzielnie sadzi klocki do nocnika, tyko trzeba ja przylapac jak sie nagle skupia i przystekuje.

- W Newcastle zaliczylismy pierwsza kapiel w tym sezonie, a dokladniej to Zuzia (bo nie miala wyboru) i tata. Mama nie skorzystala bo woda byla troche chlodniejsza niz temperatura ciala.

- Zuzia wyrosla juz z "Jolly Jumpera" wiec zamontowalismy jej hustawke.


- Zuzia byla na swojej pierwszej imprezie a mianowice na piatych urodzinach Sophie. Tematem przebran byly Wrozki i Herosi ale ja widac ze zdjec duzo sil nie wlozylismy w przebranie.

- Mama znow sie uczy do egzaminow, tata juz nie pisze doktoratu wiec jego weekendowym zajeciem jest robienie wypadow z Zuzia na caly dzien aby mama mogla sie w spokoju uczyc i sprawdzac nasza klase. W sobote pojechalismy z Chrzestnym na plaze (zdjec brak) a w niedziele pojechalismy do A. i P. na bondi, poogladac rzezby wystawione na skalach nad oceanem. No i tak nam weekend minal.

- Zglosilem zdjecie na konkurs do magazynu "Great Walks" i wygralem plecak na aparat. Ponizej zdjecie ktore zgarelo pierwsze miejsce i nagroda.

-Nareszcie lato wiec mozna przesiadywac na balkonie i ogladac zachod slonca.


- Dostalem recenzje z mojej pracy. Trzy piatki wiec tylko pozostaje wydrukowanie pracy aby zbierala kurz w bibliotece a potem jeszcze trzeba wskoczyc w kiecke, zalozyc beret i odebrac dyplom.