tego jeszcze nie grali.
szczesny byl przez ostatnie 3 dni w perth (od czw. do soboty). wiec jako ze nie mogl mi przeszkadzac, postanowilam sie uczyc do egz. no coz... jakos mi to nie wyszlo.
np w sobote wstalam o 8, szczesliwa, ze dawno tak wczesnie nie wstalam i mam caly dzien na nauke. jasne, o godz 10 jakos mnie tak zmoglo, wiec wskoczylam do wyra na 2h. obudzil mnie upal, bleee. wiec zwloklam sie z wyra i polazlam (tego mojego poruszania sie juz sie nie da inaczej nazwac) do sklepu po pieczywko:) wszamalysmy z agata buly:), po ktorych poczulam sie tak zmeczona, (chyba tym jedzeniem) ze musialam wskoczyc na kolejne 2h do wyra. wstalam ok 16, pojechalam po szczesnego na lotnisko, a potem prosto na impre do znajomych. najgorsze jest to, ze niedziela byla taka sama.
ilez mozna spac????!!!
ja musze sie uczyc, a tu sie nie da. hmmmm, "nie da", jak mawial nasz profesor od matmy, to sie parasolki w dupie otworzyc.
no coz, chyba jednak nie mam wymowki, ciezarna, nie ciezarna musze sie uczyc.
ps jeszcze tylko 33 dni:)
niedziela, 28 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
HAHAHHAHAHAHA
mmmmmmmmmm pieczywko mmmmmmmmmmm
Nie ma to jak swieza buleczka na poprawienie humoru :)
Ach, profesor Zeman ;)
no ja tak nie śpie, ale może jeszcze będe:) Dopiero czwary miesiąc. Buziaki
http://blogharrych.blogspot.com/
Prześlij komentarz