W ten weekend wybralem sie znowu na wycieczke, tym razem towarzyszyl mi Maciek. Szlismy z Bell do Wallangambe Crater. Trasa niby krotka bo 9km w jedna strone, ale szlak by strasznie trudny do znalezienia i wiele razy musielismy zawracac i go szukac, raz przez dwie godziny przebijalismy sie przez busz (stad odrapane plecaki) i wdrapywalismy sie na skaly az w koncu zdecydowalismy zawrocic do punktu wyjscia. No i oczywiscie po dordze musielismy sie wdrapac na kazda skalna pagode. Dotarlismy do krateru cali odrapani tuz przed zmierzchem, tam przenocowalismy (brrr) i wocilismy ta sama trasa, tylko tym razem trwalo nam to juz tylko 4 godz bo znalismy droge.
Ogolnie weekend byl bardzo udany, pogoda dopisala, a wulkaniczne skaly w tym rejonie stwarzaja niesamowite ksztalty i robia wrazenie, polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Maciek ma niezla szope:) a ty szczesny masz prawie taka sama!
Co tam szopa, jakie gorki nastroszone i poczohrane. Widze Michal, ze ozywasz po tych miesiacach sleczenia nad phd. Wreszcie jestes w swoim zywiole. A gdzie w nastepny weekend?
Bozena
Moze i mam szope ale przynajmiej leb mi nie marzl. W nastepny weekend sprzatam mieszkanie bo szef wraca.
Szczesny
no ja mysle!
Prześlij komentarz