Tak, to prawda, jestem w Polsce, jak to spiewal Kazik Staszewski. Od czwartku siedzimy z Zuzia we Wroclawiu i popijamy piwko z sokiem, i soczki Gerbera:)
Caly nasz wyjazd odbyl sie w wielkiej tajemnicy. O przyjezdzie wiedziala tylko najblizsza rodzinka i przyjaciolka, dzieki temu moglismy zrobic surprajsa innym znajomym.
Warto bylo trzymac jezyk za zebami, (choc bylo ciezko) bo efekt byl niesamowity. Wszyscy byli bardzo szoknieci i nawet lekko podk.....wieni, ze nic a nic nie wiedzieli. Ale mam nadzieje, ze mi wybacza i beda kochac, jak kochali:)
Zdecydowalam sie na wyjazd ze wzgledu na moja Babcie, ktora bardzo chciala zobaczyc Zuzie. I zobaczyla. Radosc byla ogromna, Babcia sie cieszyla bo widzi Zuzie, Zuzia sie cieszyla, bo Babcia ma fajna fryzurke, i mozna ja pociagac za wlosy, a ja sie cieszylam, ze w koncu sie spotkaly:) Ogolnie chwila wielka i baaaardzo wzruszajaca, lza sie zakrecila....
Przez caly pobyt bedziemy siedziec we Wroclawiu. Nie planuje zadnych wyjazdow i podrozy. Ta wizyta bedzie poswiecona rodzinie, przyjaciolom i piwku z sokiem:)
Zdjecia juz niedlugo:)
A Szczesny... zapewniam, co poniektorych, ze na pewno do nas nie dolaczy, zreszta sam o tym napisal.
Tesknimy za nim bardzo i mam nadzieje, ze zycie kawalerskie uplynie mu milo, latwo i szybko:) W koncu nadszedl czas na Wiedzminowe marzenia......:)
poniedziałek, 30 czerwca 2008
Kawalerskie Czasy
Nareszcie mozemy normalnie prowadzic bloga bez zadnych konspiracji. Juz moze wyjsc na jaw fakt ze Natalia z Zuzia sa teraz w Polsce. Trzymalismy to w tajemnicy bo Natalia chciala zrobic niespodzianke paru znajmomym. Zaluje ze mnie tam nie bylo bo pare osob zaliczylo prawdziwego 'Zonka', ale szczegoly to bedzie musiala Natalia opisac. Ja zapewniam ze niestety nie moge nikomu takiej niespodzianki zrobic, przez ten doktorat nie wyrobilem sie z badaniami na konferencje w Szwajcarii wiec nigdzie w tym roku nie lece.
Oczywiscie tesknie za dziewczynami i tak jakos pusto i cicho jest w domu, ale powrot do kawalerskiego zycia ma swoje zalety. Zeszla sobote spedzilem grajac w pokera pochlaniajac spore ilosci grilowanego miesa oraz whisky, a do domu dowloklem sie tuz przed switem. W niedziele trzeba bylo podleczyc troche pobolewajacy zoladek wiec gralem na komputerze i popijalem herbatke mietowa a wieczorem wybralem sie do kina. A plan byl doskonaly, siostra Agata pracuje w kinie wiec bilet dostalem po znizkowej cenie, cala torbe cukierkow na wage rowniez. Na poczatek mialem isc zobaczyc 'The Happening' (Zdarzenie) w kinie #6, potem przesliznac sie do drugiego kina #8 na pol godziny i jak sie rozpocznie 'Indiana Jones' w #1, to mialem sie tam przemiescic. Niestety po 'The Happening' plan juz sie zaczal pieprzyc bo po sporzyciu ogromnej ilosci cukierkow zachcialo mi sie pic a bilet byl juz nie wazny. Na szczescie udalo mi sie wyjsc, napic sie i wkrasc do kina #8. Tam akurat lecial "Kung-Fu Panda", po 30 minutach wyszedlem zeby nareszcie sie dostac na Indiana Jonesa, a tu kino zamkniete i seans zostal zlikwidowany wiec musialem wrocic i skonczyc ogladac Pande. No i plan nie wypalil i Jonesa nadal jeszcze nie widzialem.
Musze przyznac ze z tych dwoch filmow ktore obejrzalem, z wieksza przejemnoscia ogladalem Kung-Fu Pande. Nie moge sie doczekac az Zuzia podrosnie i bedziemy mogli sobie chodzic na bajki bez zadnych kompromitacji. Naprawde zawiodlem sie na 'The Happening' wszyscy grali jakos dretwo i bez przekonania, moze z wyjatkiem Wahlberga. Do konca czekalem na jakis zaskakujacy przekret albo odkrycie a tu nic. Prostoliniowy watek przeplatany dretwa historia milosna.
A teraz przedemna caly tydzien wypelniony praca :( Ale juz za dwa tygodnie szykuje sie nurkowanie z fokami w Jarvis Bay.
Oczywiscie tesknie za dziewczynami i tak jakos pusto i cicho jest w domu, ale powrot do kawalerskiego zycia ma swoje zalety. Zeszla sobote spedzilem grajac w pokera pochlaniajac spore ilosci grilowanego miesa oraz whisky, a do domu dowloklem sie tuz przed switem. W niedziele trzeba bylo podleczyc troche pobolewajacy zoladek wiec gralem na komputerze i popijalem herbatke mietowa a wieczorem wybralem sie do kina. A plan byl doskonaly, siostra Agata pracuje w kinie wiec bilet dostalem po znizkowej cenie, cala torbe cukierkow na wage rowniez. Na poczatek mialem isc zobaczyc 'The Happening' (Zdarzenie) w kinie #6, potem przesliznac sie do drugiego kina #8 na pol godziny i jak sie rozpocznie 'Indiana Jones' w #1, to mialem sie tam przemiescic. Niestety po 'The Happening' plan juz sie zaczal pieprzyc bo po sporzyciu ogromnej ilosci cukierkow zachcialo mi sie pic a bilet byl juz nie wazny. Na szczescie udalo mi sie wyjsc, napic sie i wkrasc do kina #8. Tam akurat lecial "Kung-Fu Panda", po 30 minutach wyszedlem zeby nareszcie sie dostac na Indiana Jonesa, a tu kino zamkniete i seans zostal zlikwidowany wiec musialem wrocic i skonczyc ogladac Pande. No i plan nie wypalil i Jonesa nadal jeszcze nie widzialem.
Musze przyznac ze z tych dwoch filmow ktore obejrzalem, z wieksza przejemnoscia ogladalem Kung-Fu Pande. Nie moge sie doczekac az Zuzia podrosnie i bedziemy mogli sobie chodzic na bajki bez zadnych kompromitacji. Naprawde zawiodlem sie na 'The Happening' wszyscy grali jakos dretwo i bez przekonania, moze z wyjatkiem Wahlberga. Do konca czekalem na jakis zaskakujacy przekret albo odkrycie a tu nic. Prostoliniowy watek przeplatany dretwa historia milosna.
A teraz przedemna caly tydzien wypelniony praca :( Ale juz za dwa tygodnie szykuje sie nurkowanie z fokami w Jarvis Bay.
piątek, 27 czerwca 2008
Blogowe Urodziny
Wlasnie minal rok odkad zaczelismy prowadzic tego Bloga. W prezencie urodzinowym sprawilismy Blogowi nowy format i szate graficzna.
niedziela, 22 czerwca 2008
Zuzia, ciotka i koparka
Dzisiaj mama uczyla sie do ostatniego egzaminu wiec razem z ciotka Agata zabralismy Zuzie na wycieczke i mala sesje fotograficzne, zeby babki mialy co na tapete wrzucic . Oto rezultaty.
A poza tym Zuzi wyzynaja sie gorne kly wiec bedzie miala jedynki na dole i kly na gorze, czyli maly kasownik.
piątek, 20 czerwca 2008
Poleciala babka, polecial i dziadek
Dzisiaj pozegnalismy dziadka Mietka, ktory po trzy-miesiecznym pobycie w Sydney musial wracac do Polski. Zuzia pomimo szczerych checi nie pojechala na lotnisko bo padla tuz przed samym wyjazdem i zal nam bylo juz ruszac.
PS: Lepiej pozno niz wcale, doktorat juz prawie skonczony. Tylko szef musi sprawdzic ostatni rozdzial potem ostatnia korekta i oddajemy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)