W zeszłym tygodniu po raz pierwszy odwiedziłem Zachodnią Australię. Niestety tylko na niecałe 3 dni które i tak musiałem spędzić na konferencji. W normalnej sytuacji to bym został na pare dni dłużej i pozwiedzał lub ponurkował ale nie mogłem ciężarnej zostawić samej na aż tak długo, już tylko miesiąc został i nigdy nic nie wiadomo. Wrażenia z Perth mam ograniczone do paru kilometrów kwadratowych miasta które zdołalem przedreptać wiec nie będę sie rozpisywal bo Zachodnia Australia ma wiele więcej do zaoferowania niż "Perth Convention and Exhibition Center' i okolice.
Dzisiaj ciężarówka pojechała na przegląd i wszystko jest 'OK'. Ninio już powoli przepycha sie do wyjścia i wygląda na to że może troche wczesniej wyskoczyć a przewidują 3.7 kilogramowego noworodka.
Na koniec pare fotek z Perth. Niestety nocne bo tylko w nocy miałem czas sie poszwędać.
środa, 31 października 2007
niedziela, 28 października 2007
weekend
tego jeszcze nie grali.
szczesny byl przez ostatnie 3 dni w perth (od czw. do soboty). wiec jako ze nie mogl mi przeszkadzac, postanowilam sie uczyc do egz. no coz... jakos mi to nie wyszlo.
np w sobote wstalam o 8, szczesliwa, ze dawno tak wczesnie nie wstalam i mam caly dzien na nauke. jasne, o godz 10 jakos mnie tak zmoglo, wiec wskoczylam do wyra na 2h. obudzil mnie upal, bleee. wiec zwloklam sie z wyra i polazlam (tego mojego poruszania sie juz sie nie da inaczej nazwac) do sklepu po pieczywko:) wszamalysmy z agata buly:), po ktorych poczulam sie tak zmeczona, (chyba tym jedzeniem) ze musialam wskoczyc na kolejne 2h do wyra. wstalam ok 16, pojechalam po szczesnego na lotnisko, a potem prosto na impre do znajomych. najgorsze jest to, ze niedziela byla taka sama.
ilez mozna spac????!!!
ja musze sie uczyc, a tu sie nie da. hmmmm, "nie da", jak mawial nasz profesor od matmy, to sie parasolki w dupie otworzyc.
no coz, chyba jednak nie mam wymowki, ciezarna, nie ciezarna musze sie uczyc.
ps jeszcze tylko 33 dni:)
szczesny byl przez ostatnie 3 dni w perth (od czw. do soboty). wiec jako ze nie mogl mi przeszkadzac, postanowilam sie uczyc do egz. no coz... jakos mi to nie wyszlo.
np w sobote wstalam o 8, szczesliwa, ze dawno tak wczesnie nie wstalam i mam caly dzien na nauke. jasne, o godz 10 jakos mnie tak zmoglo, wiec wskoczylam do wyra na 2h. obudzil mnie upal, bleee. wiec zwloklam sie z wyra i polazlam (tego mojego poruszania sie juz sie nie da inaczej nazwac) do sklepu po pieczywko:) wszamalysmy z agata buly:), po ktorych poczulam sie tak zmeczona, (chyba tym jedzeniem) ze musialam wskoczyc na kolejne 2h do wyra. wstalam ok 16, pojechalam po szczesnego na lotnisko, a potem prosto na impre do znajomych. najgorsze jest to, ze niedziela byla taka sama.
ilez mozna spac????!!!
ja musze sie uczyc, a tu sie nie da. hmmmm, "nie da", jak mawial nasz profesor od matmy, to sie parasolki w dupie otworzyc.
no coz, chyba jednak nie mam wymowki, ciezarna, nie ciezarna musze sie uczyc.
ps jeszcze tylko 33 dni:)
wtorek, 23 października 2007
I like to. Move it! Move it!
Pare razy próbowaliśmy nagrac małego jak sie rusza ale jest niesmiały i przed kamerą nie chce kopac, ale jak widac inne płody nie maja tremy.
piątek, 12 października 2007
Powoli przygotowujemy się na przybycie małego(ej). Na początku to do nas chyba nie docierało, ale jak teraz patrzymy na kołyske w sypialni, spioszki na linie, wózek w garażu to z dnia na dzień, powoli oswajamy się z myślą że bedziemy rodzicami. Dzisiaj byliśmy na lekcjach rodzenia, i uczylismy się oddychac, przec i takie sprawy i przy okazji obejrzelismy salę porodową. Musimy przyznac ze stan, wyposarzenie szpitala i podejscie pielęgniarek mile nas zaskoczylo. Mimo tego że jest to publiczny szpital to nie można im nic zarzucic.
środa, 10 października 2007
z zycia ciezarowki...
to juz 33 tydzien, moze juz zaczac final countdown? eh, chyba jeszcze nie, jeszcze troche poczekamy. wszytsko byloby wspaniale, gdyby nie te 4 egzaminy na poczatku listopada. ostatni mam 15go, a termin na 30go, brrrr. chyba beda musieli przygotowac dla mnie specjalny tron, bo juz sie w lawce nie mieszcze:) mam nadzieje, ze niniek wytrzyma w brzucholu i nie bedzie chcial/a wyskoczyc wczesniej:)
szczesny znow sie wzial za swoj bimber. chyba sie chlopak szykuje na wielkie chlanie:) juz z kolegami sprawdzil, ze 30 to piatek, wszyscy biora wolne i pojda opijac. akurat, jakby to bylo jak w zegarku. pewnie niniek nie zechce wylezc w pt i wylezie w pon:) no ale chlopaki napic sie moga.
poza tym, ciezko mi juz. brzuchol mam ogromny i pewnie jeszcze podrosnie, zwlaszcza ze dalej wcinam czekolade, po ktorej mam zgagule. ale co tam, kobiecie w ciazy sie przeciez nie odmawia, nie?:)
powoli zaczynamy sie przygotowywac do przyjscia ninika na ten swiat. ustawilismy kolyske, w ktorej narazie zaleguja szmaty szczesnego i popralismy (a raczej ja popralam) maniunie ciuszki. no i w sobote idziemy na szkole rodzienia. co prawda, nie jestem do tego przekonana i dla mnie do strata kasy, ale chcac nie chcac idziemy. jakos nie wierze, w te klasy, przeciez niniek i tak wyjdzie, czy zalicze zajecia, czy nie. no ale idziemy, bo kazdy idzie. troche to glupie, ale....mam nadzieje, ze bedzie warto.
dzis bylam na badaniach i widzialam fasolke, ktora wcale nie jest juz taka mala. posluchalam bicia serducha i widzialam jak machal/a noga i raczka:) czyli wszytsko gicio!!!
nieldugo szczesny zamiesci nowe foty, buzka.
szczesny znow sie wzial za swoj bimber. chyba sie chlopak szykuje na wielkie chlanie:) juz z kolegami sprawdzil, ze 30 to piatek, wszyscy biora wolne i pojda opijac. akurat, jakby to bylo jak w zegarku. pewnie niniek nie zechce wylezc w pt i wylezie w pon:) no ale chlopaki napic sie moga.
poza tym, ciezko mi juz. brzuchol mam ogromny i pewnie jeszcze podrosnie, zwlaszcza ze dalej wcinam czekolade, po ktorej mam zgagule. ale co tam, kobiecie w ciazy sie przeciez nie odmawia, nie?:)
powoli zaczynamy sie przygotowywac do przyjscia ninika na ten swiat. ustawilismy kolyske, w ktorej narazie zaleguja szmaty szczesnego i popralismy (a raczej ja popralam) maniunie ciuszki. no i w sobote idziemy na szkole rodzienia. co prawda, nie jestem do tego przekonana i dla mnie do strata kasy, ale chcac nie chcac idziemy. jakos nie wierze, w te klasy, przeciez niniek i tak wyjdzie, czy zalicze zajecia, czy nie. no ale idziemy, bo kazdy idzie. troche to glupie, ale....mam nadzieje, ze bedzie warto.
dzis bylam na badaniach i widzialam fasolke, ktora wcale nie jest juz taka mala. posluchalam bicia serducha i widzialam jak machal/a noga i raczka:) czyli wszytsko gicio!!!
nieldugo szczesny zamiesci nowe foty, buzka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)