Juz jestem od 48 godz w Chicago. Lot mialem dosc ciekawy. Jak moj sasiad wypil pare drinkow (ja rowniez) i wzial tabletke nasenna to go tak zakrecilo ze do konca lotu lazil po kabinie, mamrotal cos pod nosem, przewracal sie, jak raz sie zdrzemnalem to zaczal mnie glaskac po rece, a jak drugi raz przysnalem to spakowal wszystkie moje zeczy razem z paszportem i komurka do swojej torby !!! Wiec jedny slowem pomimo to ze nie mieli na samolocie osobistych ekranow to lot mialem pelen wrazen.
Dzisiaj nie dosc ze wrocilem z konferencji napruty to jeszcze totalnie przemoczony bo pogoda sie zepsula i caly czas pada. Ale ogolnie jest super. Na obiad zamowilem sobie zeberka i co jak co, ale Jankesi zeberka potrafia przyzadzic, palce lizac mniam.
Mialem tez pare godzin wolnego i pojechalem odwiedzic slynne "Jackowo". I powiem szczerze bylem rozczarowany, to juz nie jest polska dzielnica, pare polskich akcentow a w wiekszosci to raczej Puerto Rico.
piątek, 28 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
tylko polskiego żarcia nie próbuj, bo dopiero się rozczarujesz,hahahah.... Udanego zwiedzania,stany w sumie fajne są :)
ale dziura! wracaj do domu i nic juz wiecej nie gub!!!
Nie probowalem, chociaz w jakims fast-foodzie mieli hot dogi z "Polish sausage" :). Dzisiaj skosztowalem burgera z bizona byl pyszny.
Przeciez nic jeszcze nie zgubilem a pozatym jestem ubezpieczony!
to zgub laptopa, bo potrzebuje nowego:)
A nie ma jakiegoś aparatu albo kamery do zostawienia na amerykańskiej ziemi?
Prześlij komentarz