środa, 29 września 2010
Wojna polsko - angielska
Byla juz wojna polsko-ruska, teraz bedzie wojna polsko - angielska.
W wyniku tego, ze nasze dziecko uczeszcza do przedszkola 9 godz dziennie, 5 dni w tyg zaczyna gadac do nas po ingliszu. Narazie sprytnie i skutecznie (bo w sumie wiemy o co biega) laczy dwa jezory, zaskakujac nas zdanami typu:
"mami look Zuzia robi jump, jump. co po naszemu - mama patrz zuzia skacze".
badz " mami up, come zuzia pokaze. co po naszemu - mama wstan, chodz zuzia pokaze",
albo jak uderzyla sie w kolanko pokazuje i mowi - "mami zuzia uderzyla sie w kolanko" potem je sama glaszcze i mowi " you will be all right. co po naszemu - wszytsko bedzie wporzo."
wiec zaby uniknac problemow przyszlosciowych typu - matko nie mam pojecia co moje dziecko do mnie nawija - cwiczymy polski.
codziennie przed spaniem, Zuzek wybiera 3 ksiazeczki i czytamy.
- to jest elephant - zuzia pokazuje obrazek.
- a po polsku?- pytam.
- slonik.
- super - mowie - nastepne. co to jest?
- motylek - mowi Zuzia.
- a po angielksu?
- butterfly
- znakomicie - mowie - nastepne.
i tak sobie tlumaczymy obrazki, wiec wszelakie gady, owady, zwierzaki dziecko ma obcykane. tak myslalam....
pewnego dnia wracamy do domu. ja krece kolkiem, zuziek z tylu cos tam podspiewuje. nagle krzyczy:
- mama patrz, straszna myszka!!!
no rzeczwiscie na budynku widnial namalowany straszny, ale szczur, co mial oczo-wytrzeszcz i zebo-wytrzeszcz. reklamowal srodek na szczury, no bo co taki klient moze reklamowac.
- to jest szczur - odpowiadam
- szczur, szczur, szczur - powtarza Zuzia. nagle dodaje - a po polsku myszka!!!
niezle nam idzie ta wojna, co?:)
W wyniku tego, ze nasze dziecko uczeszcza do przedszkola 9 godz dziennie, 5 dni w tyg zaczyna gadac do nas po ingliszu. Narazie sprytnie i skutecznie (bo w sumie wiemy o co biega) laczy dwa jezory, zaskakujac nas zdanami typu:
"mami look Zuzia robi jump, jump. co po naszemu - mama patrz zuzia skacze".
badz " mami up, come zuzia pokaze. co po naszemu - mama wstan, chodz zuzia pokaze",
albo jak uderzyla sie w kolanko pokazuje i mowi - "mami zuzia uderzyla sie w kolanko" potem je sama glaszcze i mowi " you will be all right. co po naszemu - wszytsko bedzie wporzo."
wiec zaby uniknac problemow przyszlosciowych typu - matko nie mam pojecia co moje dziecko do mnie nawija - cwiczymy polski.
codziennie przed spaniem, Zuzek wybiera 3 ksiazeczki i czytamy.
- to jest elephant - zuzia pokazuje obrazek.
- a po polsku?- pytam.
- slonik.
- super - mowie - nastepne. co to jest?
- motylek - mowi Zuzia.
- a po angielksu?
- butterfly
- znakomicie - mowie - nastepne.
i tak sobie tlumaczymy obrazki, wiec wszelakie gady, owady, zwierzaki dziecko ma obcykane. tak myslalam....
pewnego dnia wracamy do domu. ja krece kolkiem, zuziek z tylu cos tam podspiewuje. nagle krzyczy:
- mama patrz, straszna myszka!!!
no rzeczwiscie na budynku widnial namalowany straszny, ale szczur, co mial oczo-wytrzeszcz i zebo-wytrzeszcz. reklamowal srodek na szczury, no bo co taki klient moze reklamowac.
- to jest szczur - odpowiadam
- szczur, szczur, szczur - powtarza Zuzia. nagle dodaje - a po polsku myszka!!!
niezle nam idzie ta wojna, co?:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)