Musze cos napisac, bo ludzie przestana wchodzic na naszego bloga. Wchodzisz raz a tu-nic, drugi- nic, trzeci- nic , itd. W koncu im sie znudzi i juz nikt nas nie odwiedzi:( Nawet na blogu....
A u nas.....
Zuzia powoli zaczyna mowic. Narazie wychodzi jej: cita (czyta), sit dałn (usiadz, tylko nie wiem czemu po angielsku), nana (banan), a juz najlepiej wychodzi jej AM (chyba nie musze tlumaczyc). Dziecko nasze potrafi zjesc.... Czasem sie zastanawiam, gdzie to wszytsko sie miesci. Ale patrze na jej wystajacy, jak babce w zaawansowanej ciazy, brzuszek i juz wiem. A zatem z karmieniem dziecka nie mamy problemow.
Dzis bylam na ostatnich zajeciach na uniwerku. Czekaja mnie jeszcze 3 egz, po ktorych (jesli zdam) bedzie KONIEC UNIWERKU!!!!
Jakos nie moge sobie wyobrazic, jak wyglada normalnie, poukladane zycie. Piszac normalne, poukladane zycie, mam na mysli: wieczory spokojnie spedzone z mezem i dzieckiem, a nie przed komputerem lub sterta ksiazek, weekendy i swieta spedzone z rodzinka, a nie w robocie lub przed sterta ksiazek, w dzien powszedni normalne chodzenie do roboty, a nie siedzenie na zajeciach lub w bibliotece przed sterta ksiazek. A bym zapomniala, szeroki banan na gebie, podczas co miesiecznego sprawdzania konta:)
No to koniec trucia, bo trzeba sie uczyc, zeby zdac egzaminy, zeby sie cieszyc normalnym, poukladanym zyciem....